Co z tym stresem?

Jak zarządzać stresem? Dlaczego zarządzać a nie zwalczać stres albo go unikać? Bo aktywizm na rzecz praw zwierząt, podobnie jak aktywizm na rzecz praw człowieka, jest nieodłącznie związany ze stresem.

Kto pragnie angażować się w działania przez wiele lat i nie ulec wypaleniu, musi nauczyć się radzić sobie z niepewnością, frustracją, ze świadomością cierpienia i śmierci zwierząt i z obojętnością większości społeczeństwa. Musi równocześnie zapobiegać własnemu zobojętnieniu, które jest kuszącą alternatywą dla sprawiającej ból wrażliwości. Temat radzenia sobie ze stresem przywodzi mi na myśl następujące nazwiska: Stephen Covey, David Burns, Dean Ornish i Daniel Kahneman. Oczywiście to mój subiektywny wybór.

Steven Covey i dobre nawyki

W swojej bestsellerowej książce na temat przywództwa i rozwoju osobistego pt. “7 nawyków skutecznego działania”, Stephen Covey mówi o nawyku proaktywności: koncentrować należy się na swoim polu wpływu, bardziej niż na polu zainteresowań. Pole wpływu to rzeczy, które mogę zrobić ja, pole zainteresowań to rzeczy, które robią inni. „Ludzie proaktywni mają własną pogodę” powiada Covey. Natomiast ludzie reaktywni bardziej zależą od środowiska zewnętrznego i łatwiej ulegają frustracji, gdy na zewnątrz pada deszcz.

W rozdziale o nawyku „zaczynaj z wizją końca” Covey nie patyczkuje się z czytelniczką i od razu przechodzi do sedna. Mówiąc o końcu ma na myśli … śmierć i proponuje eksperyment myślowy polegający na wyobrażeniu sobie własnego pogrzebu. Pyta co każda z nas chciałaby usłyszeć w mowach pogrzebowych o sobie i swoim życiu. Innymi słowy pyta co w naszym życiu jest najważniejsze.

Paradoksalnie to pytanie zadajemy sobie wyjątkowo rzadko. Zamiast tego wpadamy w wir życia i działania, zajmujemy się stawianiem kolejnych kroków, opracowywaniem metod sprawnego przemieszczania się z punktu A do punktu B. Covey przyrównuje to do pracowitego wchodzenia po szczeblach wysokiej drabiny bez sprawdzenia, czy jest przystawiona do właściwej ściany. No właśnie.

W książce „Najpierw rzeczy najważniejsze” o zarządzaniu czasem, Covey dzieli zadania, które sobie (mniej lub bardziej) planujemy, na cztery poręczne grupy (cztery ćwiartki): 1. Sprawy ważne i pilne, 2. Sprawy ważne i niepilne, 3. Sprawy nieważne i pilne  oraz 4. Sprawy nieważne i niepilne. Bez starannego planowania popadamy często w kołowrót ćwiartki pierwszej polegający na załatwianiu spraw ważnych, które w niewyjaśnionych okolicznościach stały się pilne (gramy rolę strażaka gaszącego pożary), aby następnie, w stanie ogólnego wyczerpania, oddawać się rzeczom niepilnym i nieważnym (np. czytaniu portali plotkarskich) z ćwiartki czwartej.

Oprócz pożarów własnych zajmujemy się też często rzeczami pilnymi i nieważnymi, z których większość stanowią priorytety innych ludzi  pragnących wykorzystać nasz brak asertywności. Która ćwiartka leży wiecznie zaniedbywana? Numer dwa: rzeczy ważne lecz niepilne. To najczęściej rozwój umysłowy, intelektualny i duchowy, dbanie o zdrowie fizyczne i psychiczne, utrzymywanie dobrych relacji z innymi ludźmi. Covey obrazowo nazywa to ostrzeniem piły, a ludzi to zaniedbujących porównuje do drwali, którzy z tępym narzędziem wyruszyli do pracy i dziwią się, że im nie wychodzi. Jak można się łatwo domyślić, zaniedbywanie tego obszaru rodzi frustrację, z którą trudno sobie szybko poradzić.

Unikać perfekcjonizmu

David Burns jest psychiatrą i psychoterapeutą, który spopularyzował i rozwinął terapię kognitywno-behawioralną szczególnie w leczeniu depresji i fobii. W swojej bestsellerowej książce „Feeling Good”, w części IV „Zapobieganie depresji i rozwój duchowy” spory rozdział poświęcił walce z perfekcjonizmem. Postrzegany jako zaleta, w rzeczywistości perfekcjonizm przyprawia swojego wyznawcę o tonę zmartwień.

Burns przypomina, że perfekcjonizm to szkodliwa iluzja, bo tak naprawdę wszystko zawsze da się jeszcze bardziej poprawić. Perfekcjonizm jest według autora jak pięknie rzeźbiony drogowskaz wskazujący kuszącą ścieżkę, za której zakrętem stoi kamienny mur. Próbując go pokonać rozbijamy sobie głowę. Burns rzuca czytelniczkom wyzwanie „Czy potrafisz być przeciętna?” A fuj! – podskoczą niektóre urażone do żywego, przerażone upiorną wizją przeciętności. Ale zanim uciekną w popłochu, radzę przynajmniej przyjrzeć się propozycji tego, bądź co bądź uznanego naukowca i lekarza.

Przeciętność jawi się jako coś nudnego, ale życie pokazuje jak mylne jest to przekonanie. Przeciętność w rozkładzie Gaussa zajmuje tak dużo miejsca, że musi w niej być sporo ciekawych rzeczy. Przeciętność jest jak łąka usiana polnymi kwiatami, albo las świerkowy, albo zwyczajnie falujące morze.

Przeciętność dzieje się codziennie, czy tego chcemy czy nie. Przyjęcie wyzwania Davida Burnsa pozwala z większą swobodą podejmować działania i być bardziej kreatywną i wydajną. Perfekcyjność nie istnieje, a nadzwyczajność jest rzadka. Jeśli wydaje nam się inaczej, to prawdopodobnie znalazłyśmy się w szponach megalomańskiej wyobraźni lub w towarzystwie podejrzanych pochlebców.

Aktywnie podchodzić do stresu

O Deanie Ornishu czytałam już dawno temu przy okazji – no właśnie, co to była za okazja? Chyba szukałam informacji zdrowotnych związanych z dietą wegetariańską i zanteresowała mnie kwestia leczenia miażdżycy ze względu na parę spektakularnych przykładów tej choroby w mojej rodzinie. Ornish oparł swój bardzo skuteczny program leczenia i (uwaga!) cofania miażdżycy na paru filarach: dieta zbliżona do roślinnej, ruch, wsparcie bliskich i techniki redukcji stresu.

Zainteresowało mnie to aktywne podejście do stresu. Nie była to typowa, kompletnie bezużyteczna porada „proszę unikać stresów”, na którą każdy uśmiecha się pod nosem  lub rozkłada ręce i idzie (stresować się) dalej, ale właśnie konkretne techniki, możliwe do wykonania, tanie lub darmowe, których zastosowanie pomaga relaksować się i jest przeciwwagą do tego, co nieuniknione w życiu. Ornish poleca jogę i medytację, ale z pewnością wachlarz możliwości jest dużo szerszy.

Unikać niepotrzebnych frustracji

I wreszcie Daniel Kahneman. A co on robi w tym towarzystwie? Ten amerykański psycholog i Laureat Nagrody Nobla z 2002 roku za wkład psychologii do ekonomii, wraz z Amosem Tverskim opracował teorię perspektywy opisującą procesy decyzyjne w warunkach niepewności. Jest też autorem znakomitej książki „Pułapki myślenia. O myśleniu szybkim i wolnym”. Ta książka naprawdę pomaga, jeśli nawet nie uniknąć wszystkich pułapek (co jest oczywiście całkowicie niemożliwe), to przynajmniej zrozumieć skąd biorą się błędy w myśleniu własnym i innych ludzi.

To zaś oszczędza sporą dozę frustracji. Na przykład terroryzm poprzez swoją spektakularność i ciągłe pokazywanie w mediach uruchamia tzw. kaskadę dostępności: potrafimy z dużą łatwością przywoływać obrazy i przykłady aktów terrorystycznych. To z kolei sprawia, że przeszacowujemy ich skalę i prawdopodobieństwo wystąpienia, a co za tym idzie, boimy się bardziej niż trzeba. Równocześnie poważniejsze problemy, nie tak spektakularne a więc mniej atrakcyjne dla mediów, pozostają mniej zauważane.

Przy smutnej okazji kolejnego ataku, jakiego dokonał bronią palną amerykański obywatel na innych amerykańskich obywateli, Prezydent Obama poprosił o porównanie liczby śmierci w incydentach z bronią palną w USA z liczbą śmierci obywateli amerykańskich w wyniku aktów terrorystycznych poza terenem USA w latach 2001 do 2013. Pierwsza liczba to 406,496 osób, druga – 350.

Mimo że statystyki nieubłaganie pokazują, że większym problemem jest broń palna w domach zwykłych obywateli, poziom sprzeciwu wobec jej posiadania jest nieporównywalnie niższy od poziomu lęku wobec terroryzmu. Ja dodam jeszcze liczbę śmierci do których dochodzi rocznie w USA w związku z czynnym i biernym paleniem papierosów: 480,000. I czym – spośród tych trzech problemów – rząd USA powinien zajmować się najwięcej?

Bardzo nagłaśniane przypadki znęcania się nad zwierzętami wyzwalają podobny mechanizm (kaskady dostępności) niezależnie od tego jak często faktycznie występują. Im bardziej spektakularna forma eksploatowania zwierząt, tym więcej media będą o niej mówić pozostawiając w cieniu formy równie szkodliwe lecz niespektakularne. Wystarczy porównać ilość byków zabijanych rocznie w Hiszpanii podczas korridy (24 tys. w 2009 r) z liczbą byków, krów i cieląt, które zabija produkcja mięsa i mleka w tym kraju (6,0824 mln). Tu też można zapytać czym aktywistki powinny zajmować się najwięcej?

Kahneman wymienia i opisuje sporo błędów wynikających z naszego szybkiego myślenia. Książka ma jednak nie tylko wartość poznawczą, bo autor mówi też jak radzić sobie z niektórymi pułapkami, oszczędzając przy tym czas, często też pieniądze i nerwy.

Autorzy, których wymieniłam oczywiście w żaden sposób nie wyczerpują tematu radzenia sobie ze stresem. Są jednak dla mnie źródłem nieustającej inspiracji.  

Czytaj dalej: