Uniwersalny zegar przemocy tyka
Przemoc wobec kobiet
Co 40 sekund jakaś kobieta w Polsce doświadcza aktu przemocy. Co 2,5 doby przemoc w rodzinie prowadzi do śmierci kobiety. Co 7 minut na Policję trafia zgłoszenie dotyczące przemocy w rodzinie. To „zegar przemocowy”, który swoim tykaniem przypomina, że o prawa kobiet w Polsce trzeba wciąż walczyć, także w obronie ich zdrowia i życia. Opracowała go prof. Beata Gruszczyńska z Katedry Kryminologii Uniwersytetu Warszawskiego.
Według badań poświęconych przemocy wobec kobiet przeprowadzonych w Polsce w 2012 roku z inicjatywy FRA (Agencji Praw Podstawowych Komisji Europejskiej) wynika, że co trzecia kobieta była w swoim życiu ofiarą przemocy ze strony mężczyzny, w ciągu roku przemocy doznało 6% kobiet, czyli 800 tysięcy kobiet w wieku 18-69 lat. Co szósty przypadek to przemoc ze strony partnera kobiety. Tylko 30% aktów przemocy zostało zgłoszonych Policji.
Prawo
Amnesty International zachęca do podpisania petycji „Polska wolna od przemocy wobec kobiet” skierowanej do Premiera, Sejmu i Senatu oraz do Pełnomocnika Rządu ds. Społeczeństwa Obywatelskiego i Równego Traktowania. Petycja domaga się wdrożenia podpisanej i ratyfikowanej przez Polskę Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej z 11 maja 2011 roku. W polskim prawodawstwie wciąż brakuje definicji przemocy ekonomicznej, właściwej definicji gwałtu opartej na braku świadomej zgody na akt seksualny oraz skutecznych mechanizmów izolowania sprawców przemocy od osób narażonych na przemoc.
Przemoc domowa, w tym przemoc fizyczna, psychiczna, seksualna czy wciąż niedostrzegana przez nasze prawo przemoc ekonomiczna, to tylko jeden z aspektów dyskryminacji kobiet. Ta dyskryminacja nie zaczyna się w domu i w domu się nie kończy. Społeczeństwo podtrzymuje i rozprzestrzenia szkodliwe stereotypy nie tylko w sferze prywatnej, ale także w edukacji szkolnej (w zeszłym roku usunięto wymóg edukacji antydyskryminacyjnej), w środowisku pracy, gdzie im wyższy szczebel tym mniej kobiet, oraz w polityce, gdzie wciąż chyli się czoła przed najbardziej patriarchalną i zmaskulinizowaną organizacją na świecie – Kościołem Katolickim.
Prawa kobiet
W Dniu Kobiet kobiety mówią o prawach kobiet i zmagają się z niekończącymi się próbami narzucania im męskiej, często seksistowskiej a nawet mizoginistycznej narracji. Akcja #MeToo, czy sprzeciw wobec zaostrzeniu już i tak restrykcyjnego prawa dotyczącego dostępu do aborcji pojawiły się przecież w wyniku wciąż istniejącej kultury uprzedmiotowienia kobiet, gdzie kobiety mają zaspokajać cudze potrzeby, cudze ambicje i cudze pragnienia.
Prawa zwierząt
Jak pisze dr hab. prof. Dorota Probucka w swojej książce „Filozoficzne podstawy praw zwierząt” „propagowanie od końca lat siedemdziesiątych XX wieku idei praw zwierząt ma pewien związek z postmodernistyczną falą praw czwartej generacji postulującą ochronę różnych, dotychczas deprecjonowanych grup. Dyskryminacja ta dotyczy między innymi rasy, płci, orientacji seksualnej albo wieku. Stąd postulowane prawa kobiet, dzieci, osób niepełnosprawnych, homoseksualistów.”
Faktycznie twórcy filozoficznych podstaw praw zwierząt, Tom Regan czy Gary Francione, nawiązują do kryteriów dyskryminacji wewnątrzgatunkowej, czyli dyskryminacji ludzi przez innych ludzi, i wskazują, że kolejnym arbitralnym kryterium na podstawie którego dochodzi do dyskryminacji, obok rasy, płci, orientacji seksualnej i wieku jest przynależność gatunkowa. Skoro bowiem przynajmniej niektóre zwierzęta – te zdolne do odczuwania – posiadają podobny do ludzi interes w tym, by wieść swoje życie i unikać negatywnych doświadczeń (bólu i cierpienia), to podobne interesy powinniśmy traktować podobnie, bez względu na to czy mówimy o interesie człowieka czy krowy.
Tego wymagają podstawowe zasady sprawiedliwego, równego traktowania. I jeśli mówimy „masz prawo do życia człowieku, ale nie masz prawa do życia krowo”, to stosujemy szowinizm gatunkowy. Kiedy tworzymy system eksploatacji zwierząt polegający na odmówieniu im prawa do życia i unikania bólu i cierpienia, system, który de facto polega na zadawaniu bólu, cierpienia i zabijaniu zwierząt, uczestniczymy w systemowym, zinstytucjonalizowanym szowinizmie gatunkowym.
Wzajemne zasilanie się dyskryminacji
Różne formy dyskryminacji wzajemnie się karmią i podsycają. Relację wspierania się seksizmu i szowinizmu gatunkowego w zachodniej kulturze patriarchalnej opisała blisko 30 lat temu w swojej wciąż aktualnej książce „The Sexual Politics of Meat” amerykańska feministka i weganka Carol J. Adams. Opisała i zilustrowała przykładami jak procesy uprzedmiotowienia, kawałkowania i konsumpcji przejawiają się zarówno w seksistowskim podejściu do kobiet jak i w szowinistycznym podejściu do zwierząt ułatwiając przemoc fizyczną, psychiczną i symboliczną. Zarówno zabite już i pokawałkowane zwierzęta przedstawiane w seksualizowanej formie jak i kobiety prezentowane jako atrakcyjny towar, poddane tym procesom, stają się przedmiotami konsumpcji, obiektami bez biografii i indywidualności.
Sexual politics of meat – po polsku [zdjęcie z sieci] |
Amerykański historyk Charles Patterson w swojej książce „Wieczna Treblinka” twierdzi, że udomowienie, eksploatacja i uprzemysłowienie eksploatacji zwierząt były (i są) sposobem w jaki ludzie przećwiczyli dominację stosowaną następnie wobec innych ludzi. Nazywanie wrogów nazwami zwierząt, szczególnie tych zaliczanych do kategorii „szkodnik” często poprzedza akty agresji fizycznej i ludobójstwa.
Niestety także w ruchu prozwierzęcym dochodzi do dyskryminującego, pełnego pogardy i nienawiści traktowania ludzi – seksizm (nienawistne portretowowanie kobiet w kampaniach antyfutrzarskich) czy rasizm (ubliżanie Azjatom w kampaniach przeciwko zabijaniu psów na mięso, Żydom w akcjach przeciwko ubojowi rytualnemu). W działających już jak korporacje dużych organizacjach miała swoją odsłonę, na razie w USA, akcja #MeToo, o czym pisze także dziś Carol J.Adams.
Socjolożka, feministka i weganka Correy Lee Wrenn zauważa problem takiej dyskryminacji. Opisuje i krytykuje utrwalanie wizerunku kobiety-gadżetu/przedmiotu w wielu akcjach amerykańskiej organizacji PETA. Wrenn, na szczęście nie ona jedyna, podkreśla konieczność podejścia intersekcjonalnego w walce o prawa zwierząt, czyli takich działań, które za oczywistość przyjmują, że skoro ruch na rzecz praw zwierząt jest ruchem na rzecz sprawiedliwości społecznej, musi w swoich działaniach uwzględniać prawa człowieka. Nie ma sensownej walki o prawa zwierząt, kiedy równocześnie depcze się po prawach człowieka.
Chcemy prawa zwierząt do szacunku takiego jakie mają ludzie, szanujmy ludzi. Nie chodzi o szacunek za zasługi, lecz poszanowanie podstawowych praw, w tym wolności od dyskryminującego traktowania.
W ciągu 60 sekund w ubojniach w Polsce zabija się 1522 zwierzęta. Żadne z tych zdarzeń nie zostanie zgłoszone na Policji. Ustawa o ochronie zwierząt na to pozwala. Wolno odbierać życiae ponad 800 milionom czujących zwierząt lądowych (np. kur, świń, krów) rocznie i nikt nie wie dokładnie jakiej liczbie czujących zwierząt wodnych (ryb) w ramach systemowej eksploatacji, która jest oficjalną formą brutalnej i butnej dyskryminacji: my ludzie stawiamy na piedestale naszą chęć prowadzenia określonego stylu życia, choć moglibyśmy go zmodyfikować; godzimy się, że cenę za to płacą zwierzęta wystawiane na ból, cierpienie i śmierć. Ludzie zaangażowani w walkę o prawa zwierząt i promocję weganizmu jako niezbędnej podstawy w naszej relacji ze zwierzętami mają co robić.
Walcząc z dyskryminacją nie dyskryminujmy
Jednak w ferworze działań prozwierzęcych odpowiedzialnym aktywistom nie wolno zapominać o różnych formach wciąż żywej dyskryminacji ludzi. Skoro co 40 sekund jakaś kobieta w Polsce doświadcza aktu przemocy, nie można odtwarzać kolejnych mizoginistycznych aktów przemocy (nawet symbolicznie) w kampaniach antyfutrzarskich (nie mówiąc już o tym, że nie ma różnicy między futrem a skórą).
Skoro Polska nigdy nie uwolniła się od antysemityzmu, co w ostatnim czasie staje się ponownie mocno odczuwalne, każdy kto zechce angażować się w akcje przeciwko ubojowi rytualnemu i drastycznie go przeciwstawiać „standardowemu” ubojowi (zamiast pokazywać, że żaden ubój nie jest ani humanitarny ani etyczny) musi zdać sobie sprawę, że będzie mieć swój udział w sianiu rasowej nienawiści.
Prawa zwierząt są i mam nadzieję, że będą zawsze związane z prawami człowieka. Są ruchem na rzecz sprawiedliwości społecznej. Włączając w działania prozwierzęce seksizm czy rasizm, zaprzeczamy sprawiedliwości i tworzymy coś na kształt klubu uprzywilejowanych, którzy pod swoją opiekę biorą po prostu ulubioną grupę pupili.
Czytaj dalej
- Renata Durda „Świadek przemocy w bliskich relacjach. Co robić, aby nie zaszkodzić sobie i innym” w: Akademia Praw Kobiet – wykłady o przemocy wobec kobiet, Fundacja Feminoteka, Warszawa 2015
- Prof. Beata Gruszczyńska, Uniwersytet Warszawski, Katedra Kryminologii i Polityki Kryminalnej, Instytut Wymiaru Sprawiedliwości „Kobieta-ofiara przestępstw w badaniach kryminologicznych” – Konferencja „Pomoc kobietom ofiarom przestępstw” Sejm RP, 5 marca 2013
- Petycja Amnesty International – Stop przemocy wobec kobiet w Polsce! Domagaj się stosowania Konwencji antyprzemocowej
- „Fabryka patriotów. PiS wyrzuca edukację antydyskryminacyjną ze szkół”, Agata Czarnacka, wyborcza.pl, 3 lipca 2017
- Więcej o książce „The Sexual Politics of Meat” na stronie autorki caroljadams.com
- Blog socjolożki Correy Lee Wrenn – Is Nudity a Prerequisite for Vegan Women’s Strength?
- „Humane Society CEO resigns amid sexual harassment allegations” 2.2.2018 – politico.com
Katarzyna Biernacka
Zajmuję się prawami zwierząt i jestem weganką. Przez 10 lat (2006-2016) działałam w Stowarzyszeniu Empatia. Interesuję się krytycznym (oraz bezkrytycznym) myśleniem i psychologią społeczną. Prawa człowieka są dla mnie oczywistym punktem odniesienia w temacie praw zwierząt. Z wykształcenia jestem nauczycielką angielskiego. Od jakiegoś czasu, w ramach wolontariatu, uczę polskiego. Lubię pisać, czytać i mówić (kolejność tego lubienia bywa różna).