Jak (nie)konkretnie wygląda twój cel?

Ograniczam słodycze. Ograniczam papierosy. Ograniczam mięso. Jak często słyszymy takie deklaracje? Co konkretnie znaczą? Co z nich konkretnie wynika w średniej i dłuższej perspektywie czasowej? Czy prowadzą do osiągnięcia jakiegoś celu? Jeśli tak, to jakiego?

Powiem szczerze, że o ile osoba przedstawiająca taką deklarację może być z siebie bardzo zadowolona (przynajmniej na razie), to ja do takiego oświadczenia podchodzę z dużą podejrzliwością. Dlaczego? Bo właściwie nie wiem, co ono konkretnie znaczy.

Od czego liczymy to ograniczanie?

Gdybym przynajmniej wiedziała jaki był punkt wyjścia, np. jeden pączek dziennie, to  mogłabym przyjąć wersję minimum tego „ograniczania”: mniej niż jeden pączek dziennie. Choć w zasadzie to nadal nie mówiłoby mi wiele, bo trudno wyobrazić sobie osobę, która zaczyna smakowitego pączka i dla dobra sprawy odstawia go na bok w pół drogi między talerzem a ustami.

Prawdopodobnie lepszą wartością początkową byłaby informacja ile pączków ktoś zjada w ciągu tygodnia lub miesiąca, np. 7 tygodniowo lub 30 miesięcznie. Wtedy „ograniczam” – znaczyłoby pewnie nie więcej niż 6 tygodniowo lub 29 pączków miesięcznie. Jednak trudno mi sobie wyobrazić tak pilne zliczanie pączków przez cały miesiąc, więc wartość początkową prawdopodobnie łatwiej byłoby komuś często jedzącemu pączki obliczyć na przykładzie dwóch, trzech tygodni liczonych odrębnie i wyciągnięciu średniej tygodniowej.

A i tak podejrzewam, że ustalenie czarno na białym ile pączków rzeczywiście zjada, byłoby dla wielu osób nie lada wyzwaniem. Łatwiej bowiem mówić mniej więcej „chyba jem za dużo pączków” niż stanąć oko w oko z konkretną liczbą. To jak złapanie na gorącym uczynku, prawda?

Tak więc już na początku stajemy przed problemem ustalenia wartości początkowej, szczególnie w przypadku często spożywanego jedzenia, niewykluczone, że także w przypadku papierosów, szczególnie jeśli w domu jest zawsze zapas i niekoniecznie pamiętamy, kiedy została otwarta kolejna paczka.

Niekonkretny cel

Deklaracje bez określonej wartości początkowej (nieraz nawet wobec samego siebie) już na starcie są więc mało konkretne. Rozmywają się jeszcze bardziej, kiedy cel nie zostaje w związku z tym skonkretyzowany i ogranicza się do stwierdzenia „chcę to ograniczyć”.

To jak w końcu Ci poszło?

Brak konkretów utrudnia następnie realizację celu, bo co niby mielibyśmy konkretnie realizować? Brak ram czasowych tym łatwiej pozwala nam na odsuwanie sprawy na kolejny dzień, tydzień lub miesiąc, albo łatwe przerywanie niespecyficznego planu, który być może jest tak naprawdę głównie w głowie.

Jak dobrze określić cel?

Psycholodzy zajmujący się osiąganiem celów, oprócz szeregu wskazówek co do realizacji naszych zamierzeń, mają też sporo do powiedzenia na temat określania celów. Małe podsumowanie tych zaleceń miałam okazję przeczytać w naukowym artykule psychologa Petera Gollwitzera, o którym pisałam już na tym blogu. O ile ograniczanie słodyczy może pomóc lepiej się odżywiać, o tyle psychologia określania i realizowania celów interesuje mnie, przynajmniej na potrzeby tego bloga, w kontekście skuteczniejszego promowania weganizmu i faktu, że wiele organizacji promuje „ograniczanie mięsa” lub „ograniczanie produktów odzwierzęcych”, które są w moim przekonaniu celami tak niespecyficznymi, że niewartymi promowania nawet z punktu widzenia psychologii, a co dopiero praw zwierząt.

Golwitzer w swoim podsumowaniu pisze, że:

  • lepszy jest cel trudny i konkretny niż trudny i ogólny/niekonkretny
  • lepszy jest cel krótkoterminowy niż cel odległy
  • lepiej formułować cel jako naukę (chcę się nauczyć jak coś robić) niż jako test umiejętności
  • lepiej formułować cel jako promujący właściwe zachowanie niż cel zapobiegający niewłaściwym zachowaniom

Ograniczanie jest najczęściej celem pozornie łatwym i zazwyczaj mało konkretnym. Rekomendowanie go jest w gruncie rzeczy zaleceniem, które trudno dookreślić i którego realizację ciężko byłoby sprawdzić. Przejście na weganizm jest dla wielu osób celem trudnym i konkretnym, co wbrew pozorom, a zgodnie z nauką o celach jest potencjalnie korzystne i obiecujące. Równocześnie biorąc pod uwagę pozostałe punkty, warto formułować ten cel w sposób ułatwiający jego realizację.

Jeśli może wydawać się celem odległym, warto podzielić go na mniejsze cele krótkoterminowe w formie pożądanych zachowań, np. jedzenie wegańskich śniadań (pierwszy tydzień), następnie jedzenie wegańskich obiadów (kolejne 2 tygodnie), jedzenie wegańskich kolacji (tydzień), kupowanie już tylko wegańskich ubrań (od razu), kupowanie wegańskich kosmetyków (3 miesiące, w tym rozeznanie tematu, marek, sklepów itp.), itd. Oczywiście kolejność i czas realizacji celów są tylko przykładowe. Warto pamiętać o formułowaniu celów jako nauki, podczas której nasze umiejętności stopniowo rosną i mamy też prawo do błędów, zamiast budować tor przeszkód, na którym zlicza się “skuchy”.

Po dalsze wskazówki dotyczące realizacji celów, w tym – przechodzenia na weganizm – zapraszam do wpisu „Jak osiągać cele, czyli dobre chęci są dobre tylko na dobry początek”.

Czytaj dalej:

Artykuł: Peter Gollwitzer – Implementation Intentions. Strong Effects of Simple Plans, First pub. in: The American Psychologist 54 (1999), 7, pp. 493-503