Joaquin Phoenix w punkt o niesprawiedliwości

Są celebryci i są aktorzy. Są osoby tylko zarabiające na roślinnym jedzeniu i są weganie. Czy aktorzy nie mogą być celebrytami a celebryci aktorami? Czy weganie nie mogą zarabiać na roślinnym jedzeniu a osoby zarabiające na roślinnym jedzeniu nie mogą z czasem stać się weganami?

Pewnie wszystkie kombinacje są możliwe. Jednak podskórnie czujemy, że prawdziwa pasja okupiona ciężką pracą jest czymś bardziej wartościowym niż dążenie do bycia znanym i bogatym. Podobnie, czymś bardziej wartościowym będą przekonania etyczne, oparte na współczuciu i dążeniu do sprawiedliwości dla ludzi i zwierząt niż zarabianie na diecie popularyzowanej jako sposób na szczupłą sylwetkę i środek przeciwko starzeniu się.

Joaquin Phoenix, znowu musiałam sprawdzić jak pisze się jego imię i nazwisko, jest aktorem i weganinem. Dał temu wyraz kolejną, docenioną tym razem Oskarem rolą, i kolejnym wykorzystaniem okazji, jaką była publiczna wypowiedź na Gali Oskarów, do mówienia o niesprawiedliwości, jaką jest krzywdzenie zwierząt.

Nie wątpię, że był wzruszony ze względu na otrzymaną nagrodę i nie dziwię się, że skorzystał z okazji, by mówić o tych, które głosu nie mają. Cieszę się, że mówił właśnie w taki sposób, że ujął ten temat właśnie w takich ramach.

Podkreślił, że walka z różnymi formami dyskryminacji, również tej przekraczającej barierę gatunku, to jedna walka, której celem jest stawienie czoła niesprawiedliwości. Faktycznie, ofiary mogą być różne, ale opresje, szczególnie systemowe formy opresji są do siebie zadziwiająco podobne: od różnych form osaczania, obwiniania i nazywania ofiar, poprzez pogardę, nienawiść i przemoc ze strony sprawców, aż po obojętność tłumu/przechodniów/społeczeństwa, która tworzy systemowe ramy, gdzie dyskryminacja i przemoc mogą trwać i rozwijać się.

Mówi o tym choćby historyk Charles Patterson w książce „Wieczna Treblinka”, czy feministka Carol J. Adams w „Sexual Politics of Meat”. Amerykański filozof praw zwierząt Tom Regan powiedział zaś, że „To sprawiedliwość, a nie dobre serce, wymaga traktowania zwierząt z szacunkiem”.

Phoenix powiedział też coś, w co głęboko wierzę. Że „jeśli zasadami postępowania uczynimy miłość i współczucie, to będziemy w stanie tworzyć rozwiązania korzystne dla wszystkich czujących istot. I że właśnie w tym i w byciu kreatywnym w ten sposób leży nasze człowieczeństwo”. Zgadzam się, też dostrzegam wyżyny człowieczeństwa tam, gdzie przekraczamy granice komfortu i ksenofobii, by nie szkodzić i pomagać, niż gdy dowodzimy swojej siły przekraczając cudze granice, by plądrować i dominować.

Widziałam, że ktoś kpił, że Phoenix się wzruszył, że to egzaltacja. Każdy wyraża emocje inaczej, a wzruszenie przy okazji mówienia o tak ważnych sprawach i równocześnie po otrzymaniu ważnej nagrody za pracę, która jest jego pasją, wydaje mi się jak najbardziej na miejscu.

Zdaję sobie sprawę, że weganizm, wzruszenie i mówienie o współczuciu nie wpisują się w stereotypowo pojmowaną i promowaną męskość, która ma przejawiać się nieuzewnętrznianiem emocji, trzymaniem na wodzy empatii i zdolnością do przemocy i bezwzględności. Mam nadzieję, że coraz więcej ludzi będzie jednak optować za męskością i człowieczeństwem, które siłę czerpią ze zdolności do współczucia i przejawiają tę siłę stając po stronie słabszych.

Robiąc mały przegląd prasy do mojego wpisu, dowiedziałam się, że w tym roku Joaquin Phoenix kilkukrotnie już wykorzystał swoje wystąpienia na rozdaniu nagród jako okazję do poruszenia istotnych tematów: Na rozdaniu Złotych Globów, podziękował Hollywood Foreign Press Association za wprowadzenie roślinnego menu jako ukłon w temacie zmian klimatycznych i mówił o pożarach w Australii jako temacie związanym ze zmianami klimatu. Przy okazji Nagrody Gildii Aktorów Ekranowych (SAG Awards) aktor wyraził absurdalność nagród poprzez odniesienie się z podziwem wobec dokonań pozostałych aktorów nominowanych w tej kategorii.

Na rozdaniu nagród Brytyjskiej Akademii Filmowej (BAFTA) mówił o systemowym rasizmie w branży filmowej, w tym również w odniesieniu do tej konkretnej nagrody i obowiązku tych, którzy korzystają z tego rasizmu, do zdemontowania go. Można więc powiedzieć, że jego wypowiedź na Oskarach, była niejako kulminacją, a nie niespodziewanym zebraniem różnych tematów do jednego koszyka.

W tym wszystkim dziwi mnie jednak współpraca Phoenixa z PETA, bo jest to organizacja, która notorycznie swoje działania opiera na kontrowersyjnych kampaniach nie stroniąc od seksizmu, ośmieszania ludzi otyłych, czy obcesowych odwołań do niewolnictwa czy Holokaustu.

Trudno tu o wniosek, że PETA serio traktuje różne formy dyskryminacji wobec ludzi. Jeśli dostrzega wspólny mianownik między seksizmem, rasizmem i gatunkowizmem, to wygląda na to, że to spostrzeżenie jest następnie potraktowane instrumentalnie, żeby przyciągnąć uwagę do okrucieństwa wobec zwierząt i do samej organizacji. Niestety swoim miksem aktywistycznym, PETA nadaje również dość dezorientujący przekaz – czy weganizm jest tu postulatem podstawowym, czy jedną z opcji do wyboru ze „szwedzkiego stołu” aktywności prozwierzęcych? Do końca nie wiadomo.

Wypowiedź Phoenixa była szeroko cytowana na polskim i anglojęzycznym internecie. Podejrzewam, że wiele portali miało z nią pewien kłopot interpretacyjny, bo – umówmy się – większość nie chce dostrzec problemu w eksploatacji zwierząt jako takiej, a sugestia, że sprzeciw wobec eksploatacji zwierząt to walka z jakąś formą niesprawiedliwości jest już nie do przełknięcia.

Jesteśmy przecież przyzwyczajeni, że (a) eksploatacja zwierząt powinna być niekwestionowaną oczywistością i (b) jeśli pojawia się jakiś niepokój związany z tą eksploatacją, to tylko w kontekście lepszego wdrożenia przepisów, lepszej kontroli na fermach, w transporcie i w ubojniach, albo poprawienia warunków bytowania zwierząt w ramach nieprzerwanej produkcji mięsa, mleka i jajek. Inaczej mówiąc – jesteśmy przyzwyczajeni do nieprzerwanej podaży mięsa, nabiału i jajek.

Dlatego ze świecą szukać komentarzy rzeczywiście odnoszących się do praw zwierząt, a więc popierających weganizm jako powszechny postulat etyczny. Częściej bowiem weganizm pozycjonuje się jako opcję dla radykalnych miłośników zwierząt, a wypowiedź Phoenixa skłoniła część komentatorów do promowania „odpowiedniej” formy eksploatacji zwierząt, choć nic w słowach aktora do takiej interpretacji nie uprawniało.

Widziałam na przykład tekst na portalu oko.press, w którym przemowę aktora połączono z omówieniem śledztwa organizacji Compassion in World Farming dotyczącym cieląt. Organizacja promuje „warunki, w których zwierzęta te będą miały lepsze i pozbawione cierpienia życie.” W przypadku cieląt, chce doprowadzić do zakazu trzymania zwierząt w indywidualnych kojcach.

Myślę, że łączenie apelu Phoenixa o walkę z niesprawiedliwością wobec zwierząt z taką kampanią jest niewłaściwe. Po pierwsze, prawa zwierząt nie polegają na opracowywaniu bardziej znośnych warunków eksploatacji. Po drugie, sugerowanie, że walka o poprawione warunki doprowadzi do życia „pozbawionego cierpienia” jest bezzasadna. Wykazało to już wiele śledztw na fermach posiadających stosowne certyfikaty, gdzie zwierzęta miały podobno żyć właśnie takim, pozbawionym cierpienia, życiem. Czy organizacje robiące kolejne śledztwa na fermach przemysłowych nie znają wyników śledztw z tych „lepszych” ferm, których standardy pragną upowszechnić? (To już pytanie na inny wpis),

Po trzecie zaś, walka o prawa zwierząt musi wychodzić poza eksploatację, krytykować eksploatację jako taką, w tym powoływanie zwierząt do życia po to, by stały się tylko narzędziem albo surowcem i by ich życie i śmierć były towarem.

Walka z niesprawiedliwością jest przecież przede wszystkim walką z uprzedmiotowieniem, które łączy się z pogardą i przemocą i prowadzi do niezasłużonego cierpienia. Phoenix dobrze to ujął. Nie ujmujmy nic z jego przekazu.