Dzika, oswojona. Ale nie udomowiona!

Sprawa Nubii, sześcioletniej pumy trzymanej przez prywatną osobę jako zwierzę domowe, podzieliła ostatnio internautów prawie w takim stopniu, jak druga tura wyborów prezydenckich. A stało się tak dlatego, że nastąpił pewien dramatyczny przełom w historii tego zwierzęcia. Na początku bieżącego roku osoba prywatna trzymająca pumę przestała być jej prawnym właścicielem, kiedy to uprawomocnił się wyrok sądu, w którym orzeczono przepadek zwierzęcia na rzecz Skarbu Państwa. Stwierdzono nielegalne posiadanie zwierzęcia z kategorii niebezpiecznych i prezentowanie go w sposób niezgodny z przepisami.

Jednak mijały miesiące i ani góra nie chciała do Mahometa, ani Mahomet do góry. Były właściciel nie kwapił się oddać zwierzęcia a żadne służby o to zwierzę skutecznie się nie upominały. Najwyraźniej zniecierpliwione opieszałością wymiaru sprawiedliwości zoo w Poznaniu, które sąd wskazał jako przyszłe miejsce zamieszkania pumy, postanowiło namierzyć trzymającego pumę, by następnie z asystą policji odebrać zwierzę.

Na widok ludzi z zoo, były właściciel bynajmniej się nie ucieszył, nerwowo wyprowadził pumę z klatki, w której ją przetrzymywał i trzymając zwierzę na smyczy … uciekł z nim do lasu. Wszystko nagrały kamery ekipy telewizyjnej towarzyszącej ludziom z zoo. Policja w tamtym czasie jeszcze zdaje się na miejsce nie dotarła. ale po tym incydencie, rozpoczęła pościg za mężczyzną. W końcu, bodaj po dwóch dobach, trzymający pumę dał się namówić na dobrowolne oddanie zwierzęcia do zoo w Chorzowie, gdzie zwierzę przechodzi kwarantannę.

Takie sytuacje zawsze wzbudzają dużo emocji. Sama bałam się, że w trakcie tej ucieczki pumie może stać się krzywda. Myślałam też, że może ucierpieć jakaś postronna osoba. Byłemu właścicielowi, który sam wpakował się w tę sytuację, nie współczuję, choć oczywiście nie życzę mu utraty zdrowia czy życia. Emocje towarzyszą wszystkim. Tym, dla których oczywiste jest, że miejsce dzikiego, na dodatek niebezpiecznego, zwierzęcia nie jest w domu w roli kota domowego. Tym, którzy obawiają się o zdrowie i życie dzieci i zwierząt domowych, które wchodziły w kontakt z drapieżnikiem w związku z nieodpowiedzialnymi decyzjami dorosłych ludzi. A także tym, którzy sądzą, że oddzielenie pumy od jej właściciela będzie krzywdą dla niej, dla niego i jego rodziny. W mediach społecznościowych część tych emocji zamienia się w ożywioną dyskusję, a część niestety w hejt.

Jak w przypadku goryla Harambe czy lwa Cecila (pamiętacie ich jeszcze?), także przypadek pumy Nubii może być okazją do zadania sobie paru krytycznych pytań, zrewidowania i uzupełnienia posiadanej wiedzy. Ja te pytania wraz z komentarzem tu postawię. Pod tekstem zaś podam linki do artykułów, które pomogły mi dowiedzieć się więcej.

1.Jaka jest różnica między zwierzętami dzikimi i udomowionymi, skoro dzikie zwierzę można oswoić?

  • Różnica, jak się okazuje, jest znacząca i dotyczy między innymi potrzeb zwierzęcia, jego relacji z człowiekiem i – w przypadku pumy – także bezpieczeństwa.

2. Dlaczego nie warto mieć bliskiego kontaktu z dzikim zwierzęciem takim jak puma nawet jeśli właściciel zapewnia nas, że nic się nie stanie, bo jest oswojona i wytresowana?

3. Czy trzymanie takiego zwierzęcia w domu, gdzie oprócz byłego właściciela i jego żony, przebywa małoletnie dziecko, jest tylko sprawą tych dwojga dorosłych, pumy i przepisów z zakresu ochrony środowiska?

  • Moim zdaniem ktoś tu zapomniał o obowiązku rodziców/opiekunów do zapewnienia dziecku bezpieczeństwa!

4. Jaka jest różnica w zakresie naszego bezpieczeństwa między kontaktem z oswojoną wiewiórką a oswojoną pumą?

  • Pytanie retoryczne.

5. Czy video przedstawiające sielankową relację właściciela z dziką pumą może być wiarygodnym źródłem informacji o życiu pumy?

  • Pamiętajmy, że – szczególnie jeśli ktoś na pumie zarabia – nie będzie zainteresowany pokazaniem nam ewentualnych problemów, a takie video jest w zasadzie reklamą jego biznesu.

6. Skąd biorą się takie dzikie zwierzęta w rękach osób prywatnych?

  • Mogą to być hodowle, może być też przemyt. Kiedy zwierzę staje się towarem, zazwyczaj nie wróży to nic dobrego. Posiadanie i „oswajanie” takiego kota zaczyna się od zakupu malucha, który powinien jeszcze długo być przy matce. Zamiast tego jest odkarmiany butelką przez kogoś, kto chce mieć takie zwierzę, oswoić je i nauczyć posłuszeństwa.

7. Jakie są potrzeby dzikiego zwierzęcia, na przykład takiej pumy, i jak mają się do tego warunki, w których żyje u prywatnego właściciela?

  • Tu warto zwrócić się ku informacjom o życiu osobników tego gatunku na wolności.

8. W jakim stopniu na nasze utożsamianie oswojonej pumy z kotem domowym mają wpływ kreskówki, filmy przygodowe, rodzinne i nasze własne fantazje o przyjaźni międzygatunkowej?

  • Wbrew pozorom wszyscy ulegamy do pewnego stopnia takim narracjom. Gorzej, jeśli ma to wpływ na nasze decyzje w prawdziwym życiu, np. pójście na „warsztaty głaskania” pumy, wspieranie ludzi i organizacji, którzy żyją z eksploatacji takich zwierząt.

9. Komu ufać w zakresie informacji na temat zachowań i potrzeb dzikich zwierząt?

  • Tu trzeba się zastanowić nad kompetencjami, bezstronnością i konfliktem interesów. Do wyboru mamy naukowców (zawsze warto zadawać pytanie na ile są bezstronni), ludzi związanych z ogrodami zoologicznymi (pytanie o bezstronność również ważne). Możemy też szukać informacji u aktywistów i organizacji prozwierzęcych. Z pewnością, sam fakt, że ktoś deklaruje prozwierzęcość nie wystarczy. Patrzmy jak argumentuje, na jakie źródła się powołuje. Jeśli chodzi o właściciela zwierzęcia, to fakt, że na nim zarabia, podważa go jako wiarygodne źródło informacji ze względu na ewidentny konflikt interesów między dobrostanem zwierzęcia a jego interesami finansowymi.

10. Czy ogród zoologiczny to dobre miejsce dla dzikich zwierząt?

  • To grubsze pytanie. Jest związane zarówno z kwestią spełniania (czy raczej znaczących trudności w spełnianiu) potrzeb dzikich zwierząt, jak i szerzej, z pytaniami natury etycznej – czy mamy prawo, a jeśli tak to w jakim stopniu, ingerować w życie dzikich zwierząt. To również pytanie o które zwierzęta chodzi: hodowane w niewoli przez zoo czy uratowane z cyrku/rąk prywatnych/przemytu/wypadku komunikacyjnego? Interesującą perspektywę, bliską mojemu podejściu prezentuje Marc Bekoff.

11. Czy jest inna niż ogród zoologiczny alternatywa dla odebranego z prywatnych rąk dzikiego i oswojonego zwierzęcia?

  • Wygląda na to, że chyba trudno o taką alternatywę a oswojenie, szczególnie niebezpiecznego, dzikiego zwierzęcia uniemożliwia wypuszczenie go na wolność.

12. Czy my, zwyczajni użytkownicy mediów społecznościowych i konsumenci różnych form rozrywki i rekreacji, wspieramy posiadanie dzikich zwierząt, handel nimi i hodowlę?

  • Tak, jeśli płacimy np. za „warsztaty głaskania” pumy, za robienie sobie zdjęć z dzikimi zwierzętami, czy udostępniając filmiki „słodkich” interakcji dzikich zwierząt z ludźmi. W ten sposób dajemy im zarabiać i zachęcamy do rozkręcania interesu. Podobnie, jeśli chodzimy do zoo, wspieramy finansowo programy hodowli zwierząt, które w większości urodziły się i umrą w niewoli.

13. Na ile proponowane zmiany prawa (obecnie jest to petycja o zmianę kwalifikacji posiadania dzikiego zwierzęcia z kategorii niebezpiecznych z wykroczenia na przestępstwo a także o zakaz posiadania takich zwierząt przez cyrki) może faktycznie pomóc rozwiązać problem jakim jest handel dzikimi zwierzętami?

  • Nie jestem prawnikiem, ale przychodzą do głowy dwa pytania: (1) czy wyrok za posiadanie łączy się automatycznie z przepadkiem zwierzęcia? (2) czy Polska ma zaplecze w postaci miejsc w ogrodach zoologicznych, gdzie będzie mogła takie zwierzęta umieszczać?

Czytaj dalej: