Na tropie zwierzęcego umysłu – recenzja

Jak dobrze znamy nasze psy? Czy są momenty, kiedy je przeceniamy? A może są też chwile, gdy nie doszacowujemy ich umysłowych możliwości? Z pewnością często jesteśmy we mgle, co do tego, jak psy rzeczywiście myślą, co kojarzą, ile pamiętają. Jakie rzeczy są u nich instynktowne, a jakie wyuczone? Czego mogą się nauczyć, a czego nigdy nie będą w stanie?

Takie refleksje przyszły mi do głowy, kiedy ponownie sięgnęłam po książkę “Na tropie zwierzęcego umysłu” Macieja Trojana i przeczytałam historię suczki Chaser. Wyszukałam też video, na którym pewien badacz, a zarazem jej opiekun i właściciel, pokazuje jak nauczył Chaser oszałamiającej liczby nazw przedmiotów, a także paru poleceń, w których Chaser musiała zrozumieć nie tylko słowa, ale też pewną zasadę gramatyczną!

Następnie przeczytałam artykuł w Scientific American na temat składni, jakiej uczy się Chaser. Potem z tego materiału przygotowałam lekcję angielskiego dla mojej uczennicy. Robiłyśmy akurat rozdział o uczeniu się i, na dodatek, uczennica ma psa, więc liczyłam, że ją to zainteresuje. Jestem ciekawa, czy będą momenty, gdy mówiąc coś do swojego psa, zwróci baczniejszą uwagę na jego reakcje wspominając historię Chaser.

Okna do czarnej skrzynki

Maciej Trojan przypomniał nam, że behawioryści traktowali umysł jak czarną skrzynkę. Uważali, że nie da się poznać jej zawartości, i że nie ma ona znaczenia, bo wpływ na zachowanie mają tylko bodźce zewnętrzne. Jak podkreśla dr Trojan, takie podejście zawiera jednak sprzeczność, bo jeśli twierdzi się, że coś jest niepoznane, to nie można równocześnie dochodzić do sensownego wniosku o braku wpływu takiej enigmy na rzeczywistość. Jakiekolwiek wnioski na temat znaczenia tego „czegoś” będzie można wyciągnąć dopiero wtedy, gdy jego cechy zostaną zbadane.

Pozostając przy metaforze umysłu jako „czarnej skrzynki”, której zawartości nie możemy bezpośrednio poznać, Maciej Trojan stwierdza, że „oknami” umożliwiającymi wgląd do umysłów zwierząt są różne umiejętności i zachowania. W swojej książce Maciej Trojan wyróżnia następujące „okna”: język (komunikacja społeczna), używanie narzędzi, kompetencje numeryczne, teoria umysłu (zdolność do wyobrażenia sobie co wie lub co widzi ktoś inny), mentalne podróże w czasie (w przeszłość i przyszłość), świadomość i samoświadomość. Cechy te są badane zarówno w laboratorium jak i w naturze.

Czy to już jest język?

Za badaniem tych wszystkich umiejętności nie tylko u człowieka ale i u zwierząt stoi przekonanie, które wyraził twórca teorii ewolucji Karol Darwin, że różnica między nami a (innymi) zwierzętami jest różnicą stopnia a nie rodzaju. Innymi słowy, cechy Homo sapiens nie pojawiły się jak grom z jasnego nieba. Są raczej rozwinięciem tego, co występuje także u innych gatunków.

Zatem skoro ludzie posługują się językiem, to możemy rozłożyć go na części pierwsze i badać, czy, i w jakim stopniu, komunikacja wśród zwierząt ma coś wspólnego z cechami naszego języka. W eksperymentach laboratoryjnych dowiedziono na przykład, że szympansy są w stanie przyswoić znaki amerykańskiego języka migowego, a także posługiwać się leksygramami oznaczającymi poszczególne słowa.

Wchodzą tu w grę przynajmniej dwie z cech języka definiowanego na podstawie języka ludzi: arbitralność, czyli zdolność do posługiwania się znakami, które nie są bezpośrednim odzworowaniem rzeczywistych przedmiotów (znak nie musi wyglądać jak opisywany przedmiot), a także semantyczność języka, czyli możliwość odnoszenia się do klas i kategorii a nie tylko do konkretnych obiektów. (owoc w ogóle, niekoniecznie ten leżący na talerzu).

Jedną z cech języka jest także przekaz kulturowy. W tym względzie doświadczenia z odizolowanymi pisklętami ptaków śpiewających wykazały, że kolejnej wiosny ptaki takie śpiewały tylko podstawowe tematy, podczas gdy osobniki mogące słuchać śpiewu dorosłych samców przejawiały zdolność do śpiewu bardziej złożonego i urozmaiconego. Przemawia to za stwierdzeniem, że przynajmniej część zdolności ptasiego śpiewu wymaga uczenia się od innych, a więc przekazu kulturowego.

Natomiast suczka Chaser, od której zaczęłam recenzję wykazuje się zdolnością do rozumienia prostej składni. Chaser rozumie na oprzykład różnicę znaczenia wynikającą ze zmiany kolejności wyrazów w zdaniu: „to ball take frisbee” (przynieś frisbee do piłki) kontra „to frisbee take ball” (przynieś piłkę do frisbee).

Te rzeczy mogą się nam wydawać skromne w porównaniu z naszymi umiejętnościami, ale pokazują właśnie pewną międzygatunkową stopniowalność występowania cechy jaką w tym przypadku jest język i niewątpliwie związane z nim myślenie.

Zachęcam do przeczytania całej książki, by dowiedzieć się jak mogą się przejawiać inne umiejętności świadczące o pracy umysłu, w tym teoria umysłu (zdolność przyjmowania cudzej perspektywy w celu współpracy lub oszustwa), świadomość percepcyjna, która prowadzi do zachowań intencjonalnych (przeciwieństwo instynktu), używanie narzędzi (w tym przedmiotów starannie wybranych i poddanych obróbce) czy zdolności szacowania a nawet prostego liczenia.

Nauka od kuchni

Książka „Na tropie zwierzęcego umysłu” nie jest tylko zbiorem ciekawych czy pociesznych przykładów. Autor, niejako przy okazji, pokazuje nam też trochę naukę od kuchni.

Oczywiście podkreśla wagę podstawowego założenia Darwina, że skoro całe życie wywodzi się z tego samego pnia, to różnice między człowiekiem a innymi zwierzętami będą różnicami stopnia a nie rodzaju. Zasadne jest zatem szukanie okien do umysłów innych zwierząt, nie wszystkich, ale z pewnością tych o bardziej złożonym układzie nerwowym.

Co ciekawe, w przytoczonej na końcu książki Deklaracji naukowców Cambridge na temat świadomości zwierząt z 2012 roku, podkreśla się przypadek ptaków, które są „uderzającym przypadkiem równoległej [do ssaków] ewolucji świadomości”. Świadomości możemy więc szukać nie tylko u najbliższych ewolucyjnie krewnych a także u zwierząt, które wykazują znaczące różnice w budowie mózgu.

Równocześnie, jak pokazuje historia konia Hansa, od której Trojan zaczyna swoją książkę, w wyciąganiu wniosków na temat tego, z czego przejawami mamy do czynienia, musimy być ostrożni i nie popadać w leniwą formę antropocentryzmu. Dotyczy to zarówno naukowców jak i ludzi spoza tej branży.

Maciej Trojan opowiada nie tylko o ciągłości cech, ale też o ciągłości starań nauki w poznawaniu zwierząt. Już na poziomie samego definiowania pojęć można napotkać wiele trudności, o czym autor opowiada na przykładzie zmagań naukowców z dookreśleniem czym są narzędzia.

Rozumienie zachowań zwierząt jest w nauce ciągłym ścieraniem się behawiorystów czy neobehawiorystów, którzy wprowadzają do eksperymentów potrzebny rygor z etologami poznawczymi, którzy pokazują nam wartość badań może mniej dokładnych ale za to dotyczących zachowań przejawianych przez zwierzęta w naturze. Jest to też ścieranie się przekonań co bardziej wpływa na zachowanie: środowisko zewnętrzne czy świadomy, myślący i uczący się umysł.

Czy jest tu empatia?

Jedno z pytań, które sobie stawiam czytając o badaniach i eksperymentach to w jakim zakresie takie badania zaspokajają głównie ciekawość poznawczą badacza, a na ile stoi za tym także empatia wobec zwierząt. Wiadomo, że badacz musi być ciekawy, ale ilu badaczy jest gotowych zrezygnować z niektórych badań lub je przeformułować ze względu na dobro konkretnych zwierząt, których zachowania badają? I nie chodzi mi tu oczywiście o względy „techniczne” typu, czy komisja etyczna to zatwierdzi.

Inna kwestia: na ile empatia jest tu właściwym pojęciem, wystarczającą cechą? Zdolność wczucia się w czyjąś sytuację nie musi przecież skutkować życzeniem komuś dobrze (patrz Hanibal Lecter). A nawet jeśli jest właściwa i czasem wystarczająca, to w konkurencji z ambicjami zawodowymi nieraz przegrywa, również u naukowców, szczególnie gdy cała sprawa rozgrywa się w świecie, którego reguły nie są przyjazne dla zwierząt.

Kolejna rzecz, to pytanie na ile etyczny namysł powinien ujawniać się w tego typu książkach, opisach badań. Osobiście, bardzo bym sobie tego życzyła. Pamiętam jak bezduszny wydał mi się kiedyś wykład na temat ludzkich wystaw, gdzie ludzie porywani z Afryki byli wystawiani jak eksponaty w scenkach rodzajowych będących odpowiednikiem mobilnego zoo. Wykład wydał mi się bezduszny, bo kobieta nie poruszała w ogóle kwestii etycznych. Opisywała to w sposób jakby wystawiano figury z wosku a nie ludzi.

W przypadku opisów badań z wykorzystaniem/z udziałem zwierząt (pozaludzkich), szczególnie jeśli eksperymenty te wydają się  nie krzywdzić zwierząt (nie jest to np. zarażanie ich chorobami czy testowanie na nich środków chemicznych), jesteśmy przyzwyczajeni do takiej narracji, w której po prostu opisuje się badanie i najciekawsze są wnioski. Obywa się tu także bez informacji skąd pochodzą te zwierzęta, gdzie trafią po zakończeniu eksperymentu i jak ten eksperyment wpłynął na ich życie. Taki jest standard w literaturze na ten temat i autor w zasadzie od niego nie odchodzi.

Nie znaczy to, że nie ma takich materiałów, ale są wciąż rzadkością. Taką biograficzną odsłoną była chociażby książka Foutsa “Najbliżsi krewni” i film dokumentalny “Project Nim”. Dokumenty te również pokazały nam wątpliwości etyczne ludzi biorących udział w eksperymentach. Tej refleksji brakowało mi w tej książce, szczególnie przy omówieniu szympansów i delfinów.

I ostatnie, sięgające już poza zakres tej książki, a skupione na prawach zwierząt pytanie brzmi: czy są okoliczności, w których etycznie możemy dowiadywać się czegoś o umysłach zwierząt? Wydaje się, że najlepszym sposobem jest koncentracja na etologii poznawczej. Niewątpliwie są też doświadczenia, które można robić z udziałem zwierząt żyjących w niewoli lub z udziałem zwierząt udomowionych. Takie, które sprawiają przyjemność, stymulują i, co najistotniejsze, nie krzywdzą.

Czy polecam tę książkę? Tak, gorąco! Polecam dobrą edukację. Niech będzie eksperymentem stymulującym nasze krytyczne myślenie i niech odwodzi nas od pochopnych wniosków zarówno w kierunku przypisywania jak i odmawiania zwierzętom różnych umysłowych cech.

Czytaj/oglądaj dalej:

“Na tropie zwierzęcego umysłu”, Maciej Trojan, Wydawnictwo Naukowe Scholar, 2013 r.

Wykład Macieja Trojana na temat umysłów zwierząt, 2015 r. (2 godziny, ale warto!)

“Najbliżsi krewni”, Roger Fouts

“Project Nim”, BBC Films, 2011