Tępienie wrażliwości

“Idea współpracy, życzliwości odchodzi w zapomnienie, co widać na przykładzie najbardziej perfidnej części programów telewizyjnych, czyli tych, w których występują dzieci. Był taki odcinek “Master Chef Junior”, w którym dzieci mogły pogłaskać indyka, kurę czy kaczkę, nawet się z nimi pobawić i zaprzyjaźnić. A potem miały przyrządzić potrawy z drobiu. Oto lekcja niewrażliwości – żadnych sentymentów, emocje, współczucie to słabość.”

– powiedział dr Michał Rydlewski, antropolog, w wywiadzie “Szampańska zabawa” w numerze 27 Tygodnika Polityka. Rydlewski jest autorem “Scenariusze kultury upokarzania. Studium z antropologii mediów” i właśnie o upokarzaniu jest cały wywiad.

Zgadzam się, że w takim potraktowaniu dzieci jest coś głęboko niegodziwego, szczególnie dlatego, że dla słupków oglądalności i dla pieniędzy wystawia się na widok publiczny dziecięcą wrażliwość, by następnie ją podeptać i nagrodzić tych, którzy się z tym zdeptaniem najłatwiej pogodzą.

Z drugiej strony, w społeczeństwie akceptującym eksploatację zwierząt, gotowość do jedzenia zwierząt jest zdolnością, którą dzieci nabywają zanim jeszcze nauczą się chodzić, mówić i rozumieć co się dzieje. Większość rodziców, szczególnie tych mieszkających w mieście, unika drastycznego duszenia dziecięcej wrażliwości, ale dzieje się to wyłącznie dzięki mieszance milczenia i przekierowywania uwagi i empatii. Zachęca się dzieci do tego, by były empatyczne wobec zwierząt domowych, zaś empatię do zwierząt “jadalnych” się wygasza (jeśli w ogóle miała szansę się obudzić) obchodząc temat z daleka. Ja byłam wychowana właśnie w takiej ciszy.

Program nie jest zatem sprzeczny z tym, co dzieje się w poszczególnych domach, ale jest trochę jak wesołe miasteczko z gabinetem krzywych luster. Pokazuje rzeczywistość w sposób krzykliwy i groteskowy i każe sobie zapłacić za bilet wstępu. Zarówno zwierzęta, jak i dzieci, stają się tu częścią widowiska. Wynoszą też lekcję (kto wie jak dotkliwą), że pozbycie się empatii jest nie tylko pożądane, ale i opłacalne.

Jeśli chcemy jednak zadbać o wrażliwość, a osobiście uważam, że o takie rzeczy dbać jest warto, to alternatywą nie jest cicha hipokryzja i unikanie tematu. Alternatywą ratującą nas od bezduszności (i zwierzęta w przyszłości spod noża) jest decyzja, by nie krzywdzić, nie zabijać wszędzie tam, gdzie to możliwe i wykonalne. I wziąć pod uwagę zwierzęta, które dotąd były przezroczyste, które omijała nasza empatia i poczucie sprawiedliwości. Ja piętnaście lat temu wybrałam weganizm i nadal wybieram go codziennie. Bo empatię, tak jak roślinę, nie wystarczy raz zasadzić. Trzeba ją też regularnie podlewać.


Katarzyna Biernacka

Zajmuję się prawami zwierząt i jestem weganką. Przez 10 lat (2006-2016) działałam w Stowarzyszeniu Empatia. Interesuję się krytycznym (oraz bezkrytycznym) myśleniem i psychologią społeczną. Prawa człowieka są dla mnie oczywistym punktem odniesienia w temacie praw zwierząt. Z wykształcenia jestem nauczycielką angielskiego. Od jakiegoś czasu, w ramach wolontariatu, uczę polskiego. Lubię pisać, czytać i mówić (kolejność tego lubienia bywa różna).