Inne. Obce. Wykluczone | O zwierzęciu w książce Magdaleny Środy

Chciałabym pisać lekko i przyjemnie. To znaczy trudny mógłby być sam proces pisania, ale życzyłabym sobie, żeby tekst czytało się w podskokach (choć bez czkawki). Ale coś na razie się nie zapowiada. Po pierwsze, miałam sporą przerwę w pisaniu, a po drugie, mam wrażenie, że straciłam poczucie aktywistycznej sprawczości (jeśli jakieś kiedyś miałam), więc jak tu robić pisemnie salta, czy symulować nawet sylabizowane podskoki?

Okazuje się zatem, że piszę (i mówię) o prawach zwierząt i weganizmie, nie z przekonania, że mi to świetnie wychodzi, ale głównie z poczucia, że tak trzeba. Bo mówić (a więc nie milczeć) to dla mnie akt przyzwoitości (bynajmniej nie strzelisty). Mówić/pisać, a nie milczeć, to taki etyczny plan minimum, obok innej codziennej, zwyczajnej krzątaniny.

Przyzwoitość często jest prosta, ale czasem wymaga wysiłku i odwagi. Wszystko zależy od tematu i okoliczności. Przyzwoitość z pewnością przejawia się w działaniu i wymaga regularnego odświeżania (aktualizacji danych) i uważności (łypania okiem i nastawiania ucha). Podejrzewam, choć mogę się mylić, że przyzwoitość nie osiąga nigdy stanu doskonałości. Po prostu karmi się bardziej zwykłymi myślami typu „tak trzeba” lub „tak się nie powinno”, niż wizjami świetlanej przyszłości. Przyzwoitość obstaje przy „tak trzeba” niezależnie od tego, czy jest szansa, że pojedyncze przyzwoite działania zamienią się kiedyś w uniwersalnie przestrzegane normy, na przykład, by w świetlanej przyszłości wszyscy byli życzliwi dla ludzi i zwierząt pozaludzkich, nie przycinali czubków choinek w swoich ogródkach i myli ręce po skorzystaniu z toalety.

No więc skoro o wiarę we własną sprawczość jest ciężko, a przyzwoitość goni do działania, rozglądam się za przejawami sprawczości u innych. Jako że coraz częściej w mainstreamie pojawiają się sensowne (krytyczne) omówienia szowinizmu gatunkowego, myślę, że warto o nich mówić, szczególnie jeśli są to próby całkiem udane, podejmowane przez znanych i szanowanych (choć czasem kontrowersyjnych) ludzi. Równocześnie podejrzewam, że nie byłoby poważnego omawiania kwestii eksploatacji zwierząt w głównym nurcie, gdyby nie istniał niszowy aktywizm prozwierzęcy, ale to już moja własna hipoteza (może szukam śladów własnej niszowej sprawczości?). Hipo-teza, czyli teza na bazie hipopotama 😉. To tak na marginesie.

No dobrze, i ostatnio właśnie natknęłam się z przyjemnością (tzn przyjemność nastąpiła jakiś czas później, już po lekturze) na książkę filozofki Magdaleny Środy pt. Inny, obcy, wykluczony. A w niej obok rozdziałów poświęconych ludziom rozdział o zwierzętach (pozaludzkich). Dla wielu aktywistów prozwierzęcych to nic takiego (bo oczywistość), dla części środowiska związanego z prawami człowieka to przesada (bo „zwierzę to nie człowiek”). Dla mnie wcale nie oczywistość (w końcu żyjemy w antropocentrycznym świecie) i wcale nie przesada (bo szczególnie kręgowce też posiadają życie umysłowe i zdolność do cierpienia, a równocześnie podlegają podobnym, jeśli nie brutalniejszym formom wykluczania niż ludzie).

Temat eksploatacji i praw zwierząt przebijający się do głównego nurtu nie drzwiami fermy, na której o parę centymetrów powiększono klatki, ale słowem autora, który wprost podważa zwierzęcą krzywdę  – wzbudza we mnie nadzieję. A Magdalena Środa mówi bez ogródek. Nie owija w bawełnę. Pisze „Zwierzęta są naszymi niewolnikami, produktami. Zwierzęta giną w rzeźniach, w transportach, są zabijane dla przyjemności na polowaniach”. No właśnie. Mówmy o tym wprost, piszmy, nie milczmy.

Więcej o „zwierzęciu” w książce Magdaleny Środy w odcinku „Zwierzę w “Inny, obcy, wykluczony”, Magdalena Środa | Książka” na moim kanale na Youtube’ie. Zapraszam do oglądania.